Weekendowy kurs u Kurta Schellera to był prezent - niespodzianka jaką zrobił mi mój mąż. Było to już spory kawałek czasu temu i dużym grzechem jest brak wpisu na ten temat - tu na blogu! Zatem, wykorzystując teraz moją chwilową niedyspozycję do pracy, obowiązkowo uzupełniam bloga o opis tej smacznej przygody…
Z pewną niecierpliwością czekałam na ten dzień, jednak towarzyszyła mi pewna doza niepewności… Zastanawiałam się, jak to wszystko będzie wyglądało?! Jaki będzie sam Chef?
Wszystko się wyjaśniło już w progu Akademii… Sam Mistrz w towarzystwie swojego wielkiego psa każdego z uczestników kursu witał bardzo ciepło i z dużym uśmiechem - co już od początku zapowiadało, że cały kurs będzie upływał w przyjemnej atmosferze.
Czekając na pozostałych kursantów trochę porozglądałam się po wnętrzu Akademii. Duże wrażenie na mnie zrobiła sala z całym zapleczem kuchennym, z ogromną ilością przypraw, a także sala jadalna w której była duża ilość książek z przepisami w różnych stron świata.
Kiedy pojawił się ostatni uczestnik, bez zbędnych wstępów na dobre rozpoczął się kurs, gdzie głównym tematem była kuchnia włoska… Moja ulubiona! Na stanowiskach były już przygotowane składniki na których później w parach pracowaliśmy. Chef, każdej z pięciu grup przydzielił zadanie, a w między czasie udzielał rad, dawał wskazówki i nadzorował poszczególne prace – nic nie umknęło jego czujnym oczom – cały zespół miał pod kontrolą. Kurt Scheller okazał się przemiłym i bardzo pozytywnym człowiekiem. Dużo żartował, odpowiadał na wszystkie pytania, chętnie dzielił się swoją wiedzą. Atmosfera na kursie była wyśmienita! Przez te dwa dni sporo się nauczyliśmy. Zapoznaliśmy się z niektórymi podstawowymi zasadami/czynnościami, które ułatwiają wszelkie działania w kuchni; od krojenia cebuli czy ziemniaka, poprzez odpowiedni dobór noża do krojenia, aż do patroszenia ryby! (Szczerze, nie sądziłam, iż kiedykolwiek podejmę się takiego zadania… a jednak! Udało się).
Generalnie cały kurs oceniam na mocną 4. Proponowane menu na te dni nie zostało w całości zrealizowane, a nawet nie miało prawa być! (było tak bogate!!). To, właśnie czasami było przyczyną tego, że nie wszystko można było zarejestrować na własne oczy; zajmując się swoim zadaniem umykał ważny niuans w przygotowaniu innego przepisu… Ale poza tym, kurs warty polecenia dla każdego amatora jedzenia i kuchni! Świetny pomysł na prezent przy każdej okazji!
Ja osobiście byłam bardzo zadowolona i przejedzona ;-)) - dziękuję J.!
Poniżej kilka zdjęć wybranych dań i deserów jakie mieliśmy okazję przygotować, a potem zjeść!
1). Crostini z pastą czosnkową, roladki z cukinii z nadzieniem z koziego sera, marynowana papryczka nadziewana kremowym serem, krewetki w czosnku
2). Małże gotowane w białym winie z czosnkiem i pietruszką
3). Okoń morski z sosem kaparowo-cytrynowym
4). Faszerowana dorada
5). Osso Bucco
6). Tiramisu z amerykańskimi borówkami
7). Spaghetti alla carbonara
8). Zupa fasolowa z bekonem
9). Minestra z kaszą pęczak
10). Ravioli z warzywami
11). Polędwica wołowa a'la rossini
12). Panna Cotta z sosem malinowym
13). Gruszka gotowana w winie
14). Czekoladowy fondant z musem truskawkowym